Rozdział II
„Gdy wracałam do domu zobaczyłam….”
Zobaczyłam jak Liam czeka na mnie pod moim domem. Byłam
zdziwiona po co on do mnie przyszedł? I w ogóle skąd ma mój adres? Uśmiechając
się podeszłam do nie go.
-Hej Liam, coś się stało, że do mnie przyszedłeś?- zapytałam
zaciekawiona.
-Cześć… słuchaj muszę ci powiedzieć coś ważnego-
odpowiedział. Nie wiedziałam co ma mi do powiedzenia. Bałam się, że może coś
się stało któremuś z chłopaków, albo co gorsza wyjeżdżają i nie chce mnie już
znać. Widziałam zakłopotanie w jego oczach. Cierpliwie czekałam na odpowiedź.
-Bo wieesz..- zaczął się jąkać. Boże człowieku powiedz o ci
w końcu chodzi. Myślałam w duchu.
- Co wiem?- dopytywałam zaciekawiona i zirytowana.
Zauważyłam, że zaczęło nachodzić ciemne chmury i słychać było grzmoty w oddali.
No Liam pospiesz, bo zaraz deszcz lunie.
- No bo Harry nie chciał ci mówić…- znowu zrobił przerwę
- No kurwa Liam mów o co ci chodzi!!.....przepraszam Liam. –
bałam się jego odpowiedzi.
- Po prostu podobasz się Harry’emu no.- w końcu to z siebie
wydusił. Stałam nieruchoma i osłupiała. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- To ja jadę, bo zaraz będzie padać. A i pamiętaj Harry jest
niezłym flirciarzem Więc uważaj na niego. Lecę pa.- uśmiechnął się, wsiadł do
samochodu i odjechał.
Jeszcze przez chwilę stałam nieruchomo. Stałam póki
deszcz nie zaczął padać. W końcu się ocknęłam
poszłam do domu. Cały czas nic nie mówiłam. Poszłam wziąć prysznic z
myślą chwilowego odprężenia i zapomnienia o zaszłej przed chwilą sytuacji. Nic
nie pomogło. Ubrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku zapatrzona w sufit.
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Wiem, że
na pewno Harry podobał mi się od początku. Coś mnie do niego przyciągało, jakaś
siła, ale nie wiedziałam jaka. Po wszystkich przemyśleniach zasnęłam. Nie
wiedziałam kiedy to nastąpiło, ale słyszałam jak coś puka w nocy w moje okno.
Wstałam i przetarłam oczy. Nie mówię, byłam strasznie śpiąca bo wydarzeniach
dzisiejszego dnia. Zapaliłam lampkę przy łóżku. Nogi wsunęłam w miękkie papcie
i podeszłam do okna. To co ujrzałam, zaparło
mi dech w piersi. Na dole stał Harry a wokół niego porozstawiane były świeczki
a on stał w ich okręgu z dużym bukietem róż w ręce. O co mu chodziło? Czyżby Liam mu powiedział o
tym, że mnie odwiedził i powiedział o wszystkim
Loczkowi? A on zaczął działać ? Nie to niemożliwe, Liam nie jest taki.
Uchyliłam po cichu okno, żeby nie obudzić mamy.
-Co ty tu robisz w środku nocy? Oszalałeś?- zapytałam, choć
ostatnio pytanie nie było trafione i szybko ugryzłam się w język.
-Żebyś wiedziała, że oszalałem na twoim punkcie- pokazuje
szereg swoich białych ząbków i dołeczki w Polikach.- Możesz zejść do mnie na
dół? Albo czekaj ja wejdę ciebie tylko otwórz mi drzwi.- zamknęłam okno i zeszłam po cichu na dół.
Otworzyłam tylne drzwi na dwór. Harry wszedł i od razu podarował mi róże. I co
ja miałam z nim zrobić. Przecież nie zostawię ich na dole, bo co sobie mama
pomyśli, może, że ktoś włamał się i zostawił róże? Ale po co miałby to robić i
narażać się jeszcze na policje.
-Więc co cię tu sprowadza? – liczyłam na normalna odpowiedź
nie typu „ty skarbie” albo coś podobnego.
-Chciałem cię zobaczyć. Liam mówił, że u ciebie był.
–zamurowało mnie, a jednak mu powiedział. Nagle zrobiło mi się gorąco i
zaczęłam się słabo czuć. Bałam się co Liam mu powiedział. Nagle zrobiło mi się
czarno w oczach i runęłam na podłogę. Jedyne co pamiętam to jak Harry lekko mnie szarpał i wypowiadał moje imię "Rose obudź się, Rose proszę!"